Już nie chce mi się powtarzać, że Wild Books jest zespołem wybitnym, grającym przepiękną muzykę. Nowa płyta jest krótka – w sam raz, zawiera trzy utwory bardzo krótkie i trzy dłuższe. W glorii przesterów, w huku stopy i studni, w niezrozumiałych słowach odnajduję klasyk roku 2017.
Pierwsza ich płyta była super, koncerty cały czas są bardzo fajne i w ogóle mało jest tak cieszących serce rzeczy jak Wild Books. Dwóch facetów, Karol perkusja i Grzegorz śpiew/gitara, robi muzykę melodyjną, potężnie brzmiącą, brudną i luzacką. To są mężczyźni różni od siebie, jeden taki wszystko spoko, drugi bardziej skryty, ale razem są nie do przejścia.
Słucham tego ich „2”, z jakimiś palmami na okładce, nagranego „at Zaręby forest” ostatniej zimy, i cieszę się. Jestem zadowolony, mam satysfakcję. Spróbuję zasygnalizować, w jaki sposób rzecz ta spełnia moje niezbyt wykwintne oczekiwania: prosta muzyka, w bębnach siła, w gitarze poezja, ale potraktowana tak gęstym efektem, że zamienia się w chaos. Śpiew to nieczytelny rzyg, ale tylko w ten sposób osoba wrażliwa może oddać swoje emocje – ten rzyg to maskarada. Niosąc między stołami śliską tacę ze wszystkimi podłymi daniami serwowanymi w stołówce życia, po prostu nie można się wyłożyć na ryj. Dlatego.
Pamiętam, jak bodaj na pierwszych Targach Co Jest Grane znalazłem się na stoisku chłopaków. Nie znałem ich wtedy, nie jestem pewien, czy szyldem było wtedy Warsaw City Rockers, a może Crunchy Human Children Kuby Tyro-Niezgody, pewnie szyldu w ogóle nie było. Wtedy jeszcze wiele osób myślało, że z tych targów będzie kolejna okazja do wymiany myśli, informacji, kaset, płyt, no i pieniędzy, że to będzie dla małych wytwórni. Dziś już wiadomo na ten temat mniej więcej wszystko. Oni oczywiście nie pasowali tam już wtedy, ale bardzo zgrabnie zmontowali to stoisko, miało aranż, klimat, tak jak zawsze ma klimat stoisko Lado ABC z tą ich walizką. Na targach wszędzie ryczała muzyka, podszedłem, oni pary z gęby i tak dalej, w każdym razie, no zapomniałem o czym miałem napisać, pamiętam, że było co łaska i wyszedłem ze stoiska m.in. z jakąś demówkową, cdrową pierwszą wersją Wild Books i to było super. Było domowe. Teraz jest niby studyjne, ale forest, niby miks i mastering, ale słucha się tego jak trzeba, jakby było z kasety. I jest coraz lepsze, a może nawet tak samo fajne jak wtedy.
Tak więc proponuję zainteresować się Wild Books. Wydawca jak zwykle umieścił już całą płytę w popularnym portalu z filmikami.