Menu Zamknij

Tag: Pustki

Po Arcade Fire

Od kon­cer­tu minął już ponad tydzień. Przechowuję go w coraz życz­liw­szej pamię­ci, przy­naj­mniej wzglę­dem zespo­łu. Na pew­no są jakieś rela­cje wideo (nie prze­pa­dam), a listę pio­se­nek moż­na zoba­czyć tutaj. Z 17 pio­se­nek tyl­ko trzy z „Neon Bible” – dobra dla mnie decy­zja, bo nie podzie­lam entu­zja­zmu dla tej pły­ty, któ­ry ma choć­by Robert Sankowski. Lubię prze­bo­je, jak mówił kla­syk. Najbardziej podo­ba­ły mi się zle­pio­ne w jed­no „The Suburbs”. Wart zapa­mię­ta­nia moment: na koniec publicz­ność zamknę­ła buzie, prze­sta­ła „wspie­rać” Butlera mniej lub bar­dziej zgrab­nym śpie­wem, dała mu dokoń­czyć same­mu, w ciszy. To było świetne.

Festiwal piosenki (Polska 2000–2009)

Piosenka to ład­na, zgrab­na muzy­ka i bar­dzo dobry tekst. Kombinacja trud­na, ale nie nie­osią­gal­na. Fajna pio­sen­ka zda­rza się dopie­ro wte­dy, gdy muzy­ka i tekst połą­czo­ne są – powiedz­my to wprost i bez krę­pa­cji – wpa­da­ją­cą w ucho melo­dią. W Polsce łatwiej o cał­ko­wi­te zaćmie­nie słoń­ca niż zespół nagry­wa­ją­cy regu­lar­nie dobre pio­sen­ki, nie­mniej w ostat­nich latach wyło­ni­ło się paru pew­nia­ków. W dzie­się­cio­le­ciu z jedyn­ką na prze­dzie moż­na od nich ocze­ki­wać bar­dzo dużo.

Pustki – Kalambury

Kryzys tek­sto­wy w pol­skiej pio­sen­ce? Można wziąć sło­wa napi­sa­ne przez kogoś, kto się na tym zna. Pustki do swo­jej muzy­ki dobra­ły wier­sze pol­skich poetów, sprzed wie­ku lub pół, a od sie­bie dorzu­ci­ły tyl­ko „Nieodwagę” z tek­stem koja­rzą­cym się ze „Strzeż się tych miejsc” Janerki. Część pio­se­nek jest już zna­na ze skła­da­nek „Broniewski”, „Wyspiański wyzwa­la”, „Gajcy”. Na nich wśród innych wyko­naw­ców Pustki wyróż­nia­ły się tym, że odda­wa­ły kli­mat „zada­nej” poezji, a zara­zem ukła­da­ły do niej muzy­kę bar­dzo cha­rak­te­ry­stycz­ną, od razu roz­po­zna­wal­ną, wia­ry­god­ną. Za każ­dym razem inną.

Pustki – Koniec kryzysu

Pustki zosta­ły okieł­zna­ne i wyda­je się, że nie ma powro­tu do nie­dba­łe­go, gara­żo­we­go, spra­wia­ją­ce­go wra­że­nie cha­osu brzmie­nia z pierw­szych płyt. Szkoda, że pio­sen­ko­wy okres zapro­wa­dził zespół do „Końca kry­zy­su”, a nie w jakąś cie­kaw­szą stronę.