Menu Zamknij

Tag: Polska

Mananasoko – Uwaga kanibalizm

W Sopocie jest chło­pak, gra na skrzyp­cach i śpie­wa raczej wyso­ko – jed­no i dru­gie prze­twa­rza elek­tro­nicz­nie. Na osiem­na­sto­mi­nu­to­wej pły­cie nad żywio­łem pomógł mu zapa­no­wać pro­du­cent Piotr Pawlak. Maciej Wojnicki wie, co robi, jest cha­rak­te­ry­stycz­ny od A do Z. W dwóch skraj­nych kom­po­zy­cjach („Uwaga” i „Kanibalizm”) malu­je bez słów obraz miło­ści, aż po grób, czy­ni to sztuć­ca­mi unu­rza­ny­mi we krwi uko­cha­nej oso­by, tak natu­ral­nie, że słu­cha­jąc tego, wraż­li­wy czło­wiek odczu­wa głód – miłości.

Andruchowycz i Karbido – Cynamon (z dodatkiem Indii)

Największe lite­rac­kie nazwi­sko Ukrainy prze­ło­mu XX i XXI wie­ku zno­wu nagry­wa. Druga część try­lo­gii „Samogon” – „Cynamon” – „Absynt” Jurija Andruchowycza i Karbido muzycz­nie odwo­łu­je się do psy­cho­de­lii, elek­tro­ni­ki i postroc­ka. Zespół sie­je nie­po­kój, pogło­sy, sło­wa poety wywo­łu­ją dzi­wa­dła, mary, kar­mią wyobraź­nię miej­ską legen­dą i groź­nym „nie mogę zasnąć, nie mogę się obu­dzić”. Oprócz same­go „Cynamonu” są jesz­cze „Indie” – dołą­czo­ny do albu­mu na płyt­ce mini-CD pię­cio­czę­ścio­wy utwór, 20 minut podró­ży do zie­mi nie­zna­nej. Dla nie­na­sy­co­nych daniem głów­nym w sam raz.

Gra Pozorów – Gra Pozorów EP (Last Journey)

Elvis Presley wydał dobre pół wie­ku temu kom­pi­la­cję „50 000 000 Elvis Fans Can’t Be Wrong”. Bon Jovi sześć lat temu w tytu­le swo­jej popra­wił wynik na 100 000 000. The Fall w tym samym cza­sie iro­ni­zo­wa­li, że „50 000 Fall Fans Can’t Be Wrong”. A czwar­ta czwór­ka Gry Pozorów ujrza­ła świa­tło dzien­ne dzię­ki finan­so­we­mu wspar­ciu 356 użyt­kow­ni­ków ser­wi­su Megatotal.pl. To już jest pewien wynik jak na niszo­wą mar­kę. Epkę moż­na kupić na kon­cer­tach, w inter­ne­cie lub w skle­pie Hey Joe na Złotej.

California Stories Uncovered – Confabulations

Oto następ­ny gita­ro­wy pol­ski zespół śpie­wa­ją­cy po angiel­sku. Jeśli cho­dzi o wybór Stany – Wyspy, California Stories Uncovered wolą Brytanię. Nie gra­ją na gita­rach wier­tar­ka­mi. Ściana dźwię­ku jest roz­chwia­na, roz­po­gło­so­wa­na, wokal przy­mglo­ny. Trochę środ­ko­wo-póź­ne The Cure (wokal, gęstość), śla­dy Sigur Ros (baj­ko­wość, momen­ta­mi). Mogwai nie.

Cuda, cuda ogłaszają (Polska 2000–2009)

Zestaw naj­lep­szych płyt dzie­się­cio­le­cia koń­czę nagra­nia­mi, któ­re zaprze­cza­ły i pod­wa­ża­ły (to łatwe), a zara­zem robi­ły nowy rodzaj szu­mu. Niezupełnie wiem, jak mają inni, ale ja na przy­kład uwa­żam, że naj­cie­ka­wiej się dzie­je, gdy spo­ty­ka­ją się oso­bo­wo­ści. Ludzie uta­len­to­wa­ni. Gdy oso­bo­wo­ściom się chce zro­bić coś nowe­go, gdy mają potrze­bę odrzu­ce­nia swo­je­go, za prze­pro­sze­niem, dorob­ku – jest dobrze.

Spięty – Antyszanty

W Warszawie mignę­ła w stycz­niu dość kul­to­wa impre­za – Wieczór Twórczości Żenującej „Zacieralia”. Co roku gar­nek na gło­wie upraw­nia do tań­sze­go wstę­pu. Jednak Spięty nawet z dursz­la­kiem na cze­re­pie na tary­fę ulgo­wą raczej nie może liczyć, bo spra­wa jest poważ­na. W Polsce solo­we debiu­ty gwiazd – Kazik, Nosowska – powo­du­ją trzę­sie­nia zie­mi i rów­nież po „chłop­cu od powsta­nia” spo­dzie­wa­no się wiele.