Całkiem przyjemny zestaw piosenek, które nie wadzą nikomu i są podobne do siebie jak dwie krople wody, choć jest ich dziesięć. Cztery na cztery, tempa szybkie i średnio szybkie, wiodą prosty bas i proste bębny, pobrzmiewają klawisze, zdarza się gitara – jest niczym w starym, dobrym U2 (patos) lub New Order (wigor).
Na początek zastrzyk na uspokojenie: Ana Roxanne, Ane Brun i Anna McClellan (z prawej).
Dalej coś dzikszego: The Avalanches, Avtomat, The Bug (z lewej) oraz Terry vs. Tori.