Menu Zamknij

Tag: 2013

Laura Marling – Once I Was An Eagle

Nie do wia­ry, że ta Brytyjka ma 23 lata. Jej czwar­ta pły­ta jest zachwy­ca­ją­ca, bar­dzo doj­rza­ła i moc­na. Gitarą aku­stycz­ną i gło­sem, przede wszyst­kim gło­sem Laura Marling poka­zu­je, jak łączy się w muzy­ce szcze­rość „aż do krwi” i mądre sło­wa z wyśru­bo­wa­nym pozio­mem kompozytorskim.

Rita Pax – Rita Pax

Ostatnio sły­szy się o powro­cie Sistars, duet sióstr Przybysz. Na razie Paulina Przybysz daje fanom pły­tę kolej­ne­go po Pinnaweli pro­jek­tu – Rity Pax. Nie jest to album aż tak bez­kom­pro­mi­so­wy jak jego okład­ka. Przybysz po pro­stu wywa­li­ła kom­pu­ter i się­gnę­ła po praw­dzi­we instrumenty.

Ławka dobrych wiadomości: Cicha, Drekoty, Judy’s Funeral, kIRk

Są dobre wia­do­mo­ści o arty­stach, któ­rych cenię. Karolina Cicha zdo­by­ła Grand Prix festi­wa­lu Nowa Tradycja, pisa­łem o nim w „Gazecie” w czwar­tek. Nie chwa­ląc się, byłem bar­dzo prze­wi­du­ją­cy i dałem jej nazwi­sko jako przy­kład tego, o co cho­dzi w całym tym festi­wa­lu i kon­kur­sie dla mło­dych arty­stów. Karolina Cicha jest naj­lep­sza, jej ostat­nią pły­tę „Miękkie maszy­ny” recen­zo­wa­łem już dość daw­no i mam nadzie­ję, że z nowe­go pro­jek­tu wyklu­je się nagra­nie dają­ce jesz­cze wię­cej satys­fak­cji. Na Nowej Tradycji dosta­ła też parę innych nagród, może więc wresz­cie zyska uwa­gę, jaka od daw­na jej się należy.

Zespół Drekoty, moje fawo­ryt­ki z ostat­nich lat, ma nowy tele­dysk. Razem z Drekotami zaczę­ło się jakieś moje nowe życie, zoba­czy­łem, że muzy­ka może być ory­gi­nal­na, pięk­na i emo­cjo­nal­na. Jakoś tam moja i jed­no­cze­śnie wbrew mnie kom­plet­nie. Taka cie­ka­wa po pro­stu, wcią­ga­ją­ca. Że to jest zagad­ka, nad któ­rą war­to się pogło­wić, w któ­rej poszpe­rać. Niekoniecznie po to, żeby zro­zu­mieć, nie żeby zna­leźć, ale żeby szu­kać. Może się wyda­rzać coś nowe­go, nie jestem ska­za­ny na to, żeby cze­kać na pol­skie LCD Soundsystem, na nowe­go Cheta Bakera.

Coraz bar­dziej sza­cow­ne wydaw­nic­two FYH Records wyda­je za to epkę gru­py Judy’s Funeral. Taka to epka, że pra­wie pły­ta – ponad 20 minut muzy­ki, a poza tym już cała w necie. Może to i dobrze, kupią uza­leż­nie­ni, któ­rych zdą­ży jesz­cze przy­być. Ja sam na razie zaczy­nam słu­chać i mie­ści mi się to jakoś w co bar­dziej ener­gicz­nych doko­na­niach trój­miej­skiej sce­ny, z 1926 albo moc­ny­mi frag­men­ta­mi Ampacity. Trochę tam punk roc­ka, jest nawet coś w rodza­ju grub­sze­go Sisters Of Mercy. Będę się przy­słu­chi­wał. Producentem nagrań jest Goran Miegoń.

Jeszcze kIRk. Wydali w tym roku dwie pły­ty – i jesz­cze im mało. Po skan­da­lu w Genewie, gdy z hote­lu skra­dzio­no im lap­to­py z muzy­ką na nowym album i kawa­łem dotych­cza­so­we­go dorob­ku, zespół szy­ku­je się do wyda­nia nowej epki wła­sny­mi siła­mi. Oprócz nowych utwo­rów prze­wi­dzia­ne są tam remik­sy Teielte i Napszykłat. kIRk pro­si o wspar­cie, dla­cze­go więc nie dopła­cić im do wyda­nia? Parafrazując sprze­daw­ców kosme­ty­ków, kIRk jest tego wart.

UL/KR – Ament

Pierwsze sekun­dy pły­ty: akord duro­wy zdła­wio­ny w zarod­ku, po krót­kiej ciszy buczą­cy molo­wy. Na „Ament” wię­cej jest jed­nak jasnych stron niż na debiu­tanc­kiej pły­cie UL/KR. Wiatr zmian dmie sta­le i w faj­nym kie­run­ku, ale nie bar­dzo mocno.