Jesienią ukaże się trzeci album Skalpela. Pięć utworów z „Simple” funkcjonuje jako zamknięta całość, z której tylko tytułowy wejdzie na „Transit”. Cichy i Pudło działają razem od 1998 r. i wciąż pamiętani są dzięki temu, że wydali swoje nagrania nakładem brytyjskiego Ninja Tune. Znakiem rozpoznawczym Skalpela był melanż sampli pierwszych polskich jazzmanów z nowoczesnymi bitami.
Nazwa duetu jest prawdziwa – precyzyjne cięcia to ich żywioł. W dzisiejszej muzyce Skalpela wciąż obecne są sample instrumentów dętych, fortepianu, perkusyjne rytmy i przejścia, breakbeaty, ale w melodiach i rytmach jakby mniej dziś ekwilibrystyki.
Tytuł minialbumu nie kłamie. Marcin Cichy i Igor Pudło przygotowali materiał mniej jazzowy, a bardzo klubowy. Od ich ostatniej wspólnej płyty minęła blisko dekada, co nie uszło uwadze artystów. Zwłaszcza w „Simple (Version)” słychać, że swoją muzykę „aktualizują”, choćby dominującym, przesterowanym basem. Porywający „On The Road” uświadamia mi, że jak zawadiacki i elegancki jest najnowszy Skalpel. Jego miejska muzyka bierze z przeszłości tylko tyle, ile trzeba, żeby dać słuchaczowi nową przygodę tu i teraz. A najbardziej smakowity na „Simple” jest końcowy „Soundtrack”, trwający blisko osiem minut malunek z delikatną basową pętlą, zwiewny, wycofany, z odległymi brzmieniami dętych, z pojedynczymi uderzeniami perkusyjnymi, które w końcówce zagęszczają się w imponującą kombinację. Rety, z jaką swobodą to wszystko.
Tekst ukazał się w „Gazecie Wyborczej” 16/5/14