Zespół z Warszawy nagrał album w Los Angeles, u Rossa Robinsona. To producent m.in. „Roots” Sepultury oraz debiutów Korna, Limp Bizkit czy Slipknot. Mourinho wśród fachowców od ciężkiej muzyki. Robinson zachwycony, ale na tej płycie karty rozdaje Semantik Punk.
Muzycy jeszcze w latach 90. zaczęli działać jako Moja Adrenalina. Sekcja rytmiczna Piotr Leniewicz i Karol Ludew to zawodowcy występujący z Tiltem – zespołem Tomka Lipińskiego. Utwór „Y dopatrzenia” (jest na płycie) wykorzystano w filmie „Essential Killing” Skolimowskiego.
Muzyka Semantik Punk jest ostra, momentami agresywna, ale częściej sugestywna, nieoczywista. Nadaje się na Off Festival z jego skłonnością do zespołów nawet mniej śmiało eksperymentujących z mocnym brzmieniem, takich jak Meshuggah, Blindead. Na „Abc...” nie ma gitarowej kanonady, są drżące, rozjechane riffy Rafała Modlińskiego położone na soczystej, mocnej perkusji. Która często gra jak nieperkusja. Zdania są podzielone: albo te kompulsywne uderzenia mają „matematyczną precyzję”, albo są chaotyczne i „ignorują metrum”. Ludew jest świetny i wie, co robi, tyle wiem.
Oczywiście ważne są słowa. Pocięte, posylabowane i wykrzyczane: „widzę nie po kole i/środek odmiany/y/a wystaje zza po sobie mną” i tak dalej. Ja tej całej gadki nie kupuję, ale jak taka mądra, to pewnie i tak wchodzi podświadomie. Słowa „i tak nie” – tak rozumiem przekaz Semantik Punk. Rozdarty głos Adama Adamczyka czytam jako jeden z instrumentów. „Abc...” się nie nudzi, taplam się w nim po kilka razy z rzędu, wpuszczam do żył. Krąży.
Tekst ukazał się 18/1/13 w „Gazecie Wyborczej” – w portalu więcej recenzji