Menu Zamknij

Próchno, In2Elements, Astrokot – nowe gitarowe płyty

Ostatnio słu­cha­łem paru nowo­ści i noto­wa­łem, nie są to jakieś wiel­kie recen­zje, ale spójrz­my praw­dzie w oczy, kto potrze­bu­je dłuż­szych. Mam jesz­cze parę, ale nie ma co prze­sa­dzać z obję­to­ścią... Słuchamy.

To nawet wzru­sza­ją­ce, jak ludzie nadal w dobrej wie­rze przy­sy­ła­ją lin­ki. Fajnie, że ktoś jesz­cze ma moż­li­wość spo­ty­kać się na pró­bach i grać, szli­fo­wać, nagry­wać, wyda­wać. Przypuszczam, że cza­su ‘po’ już nie będzie, że już zawsze będzie tak albo pra­wie tak, z nie­wiel­ki­mi mody­fi­ka­cja­mi. To dobry moment, żeby zacząć róż­ne rze­czy robić od nowa, żeby pró­bo­wać sobie wyrą­bać swój kawa­łek nie­za­leż­no­ści bądź, jak to pew­nie mówią w radzie mini­strów, „nowej nor­mal­no­ści”. Zanim to wszyst­ko zasty­gnie, jest czas okieł­znać stra­chy i im podob­ne, rzu­cić wyzna­nie niemożnościom.

Próchno „Niż” (Don’t Sit On My Vinyl, 18.4.20)

Bardzo dobre! Do tej pory czu­łem, że to jakoś nie są boha­te­ro­wie mojej baj­ki, ci face­ci. Pierwsze Próchno bar­dziej sza­no­wa­łem, niż mi się podo­ba­ło, teraz wresz­cie poczu­łem to jakoś na lek­ko i przy­jem­nie. Jasne, że to są jakieś bul­go­czą­ce bagna i tru­ją­ce wyzie­wy, ziar­no może uwie­rać w ucho, ale jed­no­cze­śnie „Niż” sta­no­wi dla mnie nie­spo­dzie­wa­ny pokarm dla duszy. Czuję się zasko­czo­ny i pokrze­pio­ny. Szacuneczek.

band­camp, youtu­be, sklep

In2Elements „Cycles” (wyd. własne, 17.4.20)

Taki rock: post, art, raczej nie hard, ale dużo gitar, cza­sem nawet spa­ce, ale mini­mal­nie. Trochę stra­sze­nia Mogwaiem, tro­chę malo­wa­nia, dużo ener­gii i pato­su – histo­ria takiej muzy­ki chy­ba już się bar­dzo nie zmie­ni, będą kolej­ne zespo­ły peł­ne emo­cji i pomy­słów, szu­ka­ją­ce woka­li­sty, któ­ry odróż­ni ich od resz­ty (tu go nie ma), pro­du­cen­ta, któ­ry to wszyst­ko poskła­da, wycią­gnie, nada świe­żość. Mające ambien­to­we korze­nie trio In2Elements w tej ścia­nie zespo­łów jest dla mnie pozy­tyw­nym zaskoczeniem.

band­camp, youtu­be

Astrokot „Astrokot i przyjaciele z odległych galaktyk” (Opus Elefantum, 20.4.20)

A tu wła­śnie mamy pomysł na pro­duk­cję: zamu­lo­ną, tajem­ni­czą, taką „do dopo­wie­dze­nia” dla słu­cha­ją­ce­go. Jak kot, to musi zacząć od mru­cze­nia, to podob­ne do tego, jak mru­czą trans­for­ma­to­ry w wil­got­ny dzień. W nastro­ju pły­ta zbli­ża się to do sho­ega­ze­’u i spa­ce roc­ka (dron, man­tra, Karol Schwarz), to nawet do Swans (repe­ty­cja, łoskot bęb­nów, tyle że dość nie­czy­tel­ny). Dodatkowo sak­so­fon jak­by tro­pem Merkabah.

band­camp, youtu­be

Podobne wpisy

2 komentarze

  1. Pingback:Ulubione płyty - kwiecień 2020. Dynasonic, Fiona Apple, Laura Marling i inni - Jacek Świąder | Ktoś Ruszał Moje Płyty

  2. Pingback:Najlepsze płyty - kwiecień 2020. Dynasonic, Fiona Apple, Laura Marling i inni - Jacek Świąder | Ktoś Ruszał Moje Płyty

Leave a Reply