Straszny teledysk do „Whole Again” tylko przeszkadza. Ma być tak: napisy, w rolach głównych, te sprawy. Szybki montaż. Detal: cymbałki, oddalenie, uniesiona ręka dzierżąca pałeczkę. Dzyń, startuje muzyka. Cięcie. Miejska noc i stopy na chodniku – taniec, podskoki. Cięcie.
Sierpniowe słońce, łąka po horyzont, dwie pary stóp na tle nieba. Cięcie. Warszawa o świcie, park, puste schody. Cięcie. Wnętrze starego samochodu z zakurzonymi szybami, poranek, słońce. Kobieta manipuluje przy radiu i zaczyna „śpiewać z”. Słychać skrzypce. Cięcie. Joshua Bell w nowojorskim metrze, skupiony, gra. Nikt nie wrzuca drobnych do futerału. Barwna wstęga podróżnych wokół skrzypka. Cięcie. Plener, lato, stoimy za opalonymi plecami dziesięciolatka, gdzieś na Mazowszu, płasko, nieliczne drzewa. Chłopak zaczyna biec i skacze na bombę do rzeczki parę metrów szerokiej. Ogromny rozprysk wody. Cięcie. Mała Paula Bialski gdzieś w Ontario. Śmieje się. Cięcie. Karol Strzemieczny gdzieś w Warszawie, śnieg. Gra w piłkę z dzieciakami. Cięcie. Paula w Warszawie. Dorosła, prowadzi zajęcia na UW. Cięcie. Siedmioletni Karol w Nowym Jorku. Pakuje pomazaną kasetę do walkmana. Cięcie. Twoi znajomi po drugiej stronie stołu, czytasz z ust: e tam, oni są za pozytywni dla mnie. Ale teksty są tak smutne, dotkliwe – próbujesz mówić, ale nic nie słychać. To tylko sen. A później bierzecie „Whole Again” na wakacje.
Tekst ukazał się 17/5/12 w „Dużym Formacie” – w portalu więcej recenzji