Menu Zamknij

Arcade Fire, Afrojax i żadnej BB

Słuchałem sta­rych płyt Arcade Fire – rze­czy­wi­ście ta trze­cia jest dobra. Pierwsze dwie śred­nio. Sporo smę­ce­nia, wczu­wa­nia się za moc­no. Właściwie chęt­nie zasta­no­wił­bym się jesz­cze raz, czy iść na naj­droż­szy poje­dyn­czy kon­cert, jaki pamię­tam. Przecież to na pew­no da się usły­szeć w sie­ci, będzie tłum odpi­co­wa­nych nasto­la­tek, trud­no się będzie prze­pchnąć do przo­du etc. Z tym że już nie mogę się zasta­no­wić, mam wydru­ko­wa­ny bilet. Cóż, towa­rzy­stwo będę miał dobre i zaja­ra­ne, tyle dobrego.

Cuba de Zoo – Rozkaz

Czy to jakaś sta­ra pły­ta Much porzu­co­na w poło­wie nagrań? Od razu sły­chać, po jakiej fali sur­fu­je Cuba de Zoo – czy dobrze, że to sły­chać, oce­nią słu­cha­cze, na razie wyglą­da na to, że się podo­ba. Ja mogę dodać, że bio­rąc pod uwa­gę popu­lar­ność Much, taka sty­li­za­cja wyda­je się przeterminowana.