Menu Zamknij

Pomorzanie – Mocne uderzenie

O mały figiel prze­ga­pi­li­by­śmy debiu­tanc­ką epkę Pomorzan. Nie wol­no. Ta nazwa nie myli – szcze­ci­nia­nie robią dra­pież­ny, hała­śli­wy big­bit rodem z lat 60., cza­sów, gdy na całym świe­cie mło­dzież łapa­ła za gita­ry, by grać rock and rolla.

Dyskretny urok polskiej prawicy

Na waka­cjach miesz­ka­łem w małej miej­sco­wo­ści nad Bałtykiem, „u ludzi”. Wędrówka przez las do pla­ży zaj­mu­je 15 minut. Oprócz pokoi, dom­ku, zagro­dy żół­wia, huś­taw­ki i dal­szych atrak­cji miej­sce to dys­po­nu­je wyso­kiej kla­sy restau­ra­cją spe­cja­li­zu­ją­cą się w rybach. Właściciel, mar­kot­ny bro­da­ty 50‑, 60-latek, jest ani chy­bi ryba­kiem. Jego uro­cza żona doglą­da spraw pen­sjo­na­tu, on cier­pi i narze­ka w pasia­stej koszul­ce, no i praw­do­po­dob­nie cze­sze hajs z całej tej imprezy.

Wakacje z telefunkenem

Po Offie (o któ­rym kie­dyś póź­niej) wyje­cha­łem na wcza­sy w miej­sco­wo­ści nad Bałtykiem. Z jakichś przy­czyn bar­dzo cenio­ne są tu „poko­je z tv”, po pro­stu wszyst­kie są takie i nie spo­sób zare­zer­wo­wać „bez tv”. W śro­dę pada­ło, obej­rza­łem koń­ców­kę meczu Polska – Gruzja, nie pomo­gło, naza­jutrz pada­ło jesz­cze mocniej.

- na wcza­sach noto­wa­łem, to pierw­sza z paru notatek.