Menu Zamknij

Najlepsze płyty – wrzesień 2020: Błoto, Prekop, Lomelda, ...

Co mie­siąc pró­bu­ję zna­leźć coś nowe­go i zaska­ku­ją­ce­go, zda­rza się, że to przyj­dzie ze stro­ny niby roz­po­zna­nej. Słuchałem Błota, Ziołka z Ostrowskim, Anny von Hausswolff, Andy’ego One i wie­lu innych. 

Zgrabną i nie­źle wywa­żo­ną pły­tę zagra­ło Błoto – moż­na to nazwać jakimś EABS XS (odwo­łu­jąc się do nazwy Pokusa XXL, roz­sze­rzo­ne­go o jakieś 200% skła­du Pokusy). Tu jest bodaj czte­rech muzy­ków z bar­dzo cenio­ne­go przez kry­ty­kę EABS. Album Błota jest zwy­czaj­nie rze­tel­ny: ma począ­tek, kul­mi­na­cję, zakoń­cze­nie, mean­dru­je cza­sem bły­sko­tli­wie, cza­sem tro­chę nudziar­sko – ale z pew­no­ścią jest ambit­ną pró­bą. Może mniej tu sąż­ni­ste­go bitu, a wię­cej roz­ma­rzo­ne­go sak­so­fo­nu, niż­bym chciał, ale dla muzy­ki to chy­ba nawet lepiej. Co mie­li zro­bić, zapro­sić raperów?

Kwiatostan” to dowód, że war­to pró­bo­wać, war­to szu­kać, nie zamy­kać się w prze­brzmia­łych pomy­słach, lecz cią­gle aktu­ali­zo­wać swo­je brzmie­nie. A przede wszyst­kim na wej­ściu do stu­dia przy­siąc sobie, że grać się będzie jak o zło­te kale­so­ny. Już ta nazwa: nie „Ogród”, tyl­ko „Kwiatostan”, wymyśl­ne sło­wo, któ­re zawie­ra w sobie coś z rapor­tu o sta­nie rze­czy. Podrzucony mię­dzy wier­sza­mi uwiąd planety. 

Starałem się zna­leźć w tym mie­sią­cu wię­cej tak dobrych rze­czy. Z łatwo­ścią przy­cho­dzi­ło mi wyrzu­ca­nie z listy pre­mier płyt nud­nych, wtór­nych, nie­od­dzia­łu­ją­cych ani na inte­lekt, ani na emo­cje. Mimo to zgro­ma­dzi­ła się cał­kiem nie­zła repre­zen­ta­cja tego, co moim zda­niem cen­ne w ostat­nich tygodniach.

Wrzesień – czołówka:

Wrzesień – nie przeoczyć:

Wrzesień – wyszły też:

 

Podobne wpisy

Leave a Reply