Menu Zamknij

Ktoś ruszał moje płyty #12 w Radiu Kapitał: Piosenki o działaniu i nadziei

Dub i har­fa, żeń­skie zespo­ły gita­ro­we i kole­dzy z daw­nych lat. 1965–2020. Piosenki o zmie­nia­niu rze­czy, o pew­no­ści sie­bie i o wytrwa­ło­ści. Wreszcie femi­ni­stycz­ne zaora­nie pew­ne­go rape­ra, ale też bań­ko­we­go patrze­nia na świat.

Podczas nagry­wa­nia tej audy­cji zorien­to­wa­łem się, że nie­po­trzeb­ne jest w niej rela­cjo­no­wa­nie wyda­rzeń i wyda­wa­nie sądów. To oczy­wi­ście słusz­ne i pozwa­la pod­re­pe­ro­wać samo­po­czu­cie na krót­ką metę, ale osta­tecz­nie co z tego zosta­je? Jakieś ama­tor­skie dia­gno­zy prze­szka­dza­ją­ce w odbio­rze muzy­ki, w szu­ka­niu tre­ści na wła­sną rękę? Zarysowanie poglą­du czy krót­ki komen­tarz – OK, ale nie chciał­bym tą war­stwą zanu­dzać. Ja mam to o muzyce.

Zarówno w tej audy­cji, jak i w felie­to­nach dla sobot­niej „Wyborczej” sta­ram się poka­zać, jak daw­na pio­sen­ka może rezo­no­wać ze współ­cze­sno­ścią albo jak utwór z innej pół­ku­li może wyra­zić coś, co wyra­zić nam nie­zwy­kle trud­no. Pociągam i plą­czę róż­ne nit­ki – robię to dla sie­bie, robię to dzię­ki sobie, robię to, czer­piąc ze wszyst­kie­go, co prze­le­cia­ło mi przez gło­wę i zosta­ło tam, choć­by w znie­kształ­co­nej posta­ci. Wracanie do tego po mie­sią­cach i latach, spraw­dza­nie, co tak się podo­ba­ło, co tak ruszy­ło – to przy­jem­ne zajęcie.

Mam nadzie­ję, że mówie­nie mię­dzy utwo­ra­mi daje jakieś poję­cie o tym, co mnie inte­re­su­je i co przy­god­ny słu­chacz może zna­leźć w tej jed­nej i w kolej­nych audy­cjach. Niemniej nie jest to audy­cja o tym, czym żyję, sta­ram się pamiętać.

Tym razem nagry­wa­łem w tygo­dniu wybo­rów pre­zy­den­ta Stanów Zjednoczonych, stąd pierw­szy utwór w tym wyda­niu radio­we­go „Ktoś ruszał moje pły­ty”, a póź­niej to już poszło. Mniej lub bar­dziej pol­sko, zagra­nicz­nie, świe­żo, z archi­wów i a pro­pos, ale uwa­żam też, że na wyso­kim pozio­mie muzycz­nym. Bo co niby jest prze­wod­nią nit­ką w tym łań­cusz­ku audy­cji – chy­ba mój gust głów­nie i to, że nie są to rze­czy potwor­ne, lecz zno­śne. Takie przy­naj­mniej kocham i takich chcę.

Włączyłem w tym mie­sią­cu nastę­pu­ją­ce piosenki:

    1. Mary Lattimore „Hold Your Breath” (2020)
    2. This Is the Kit „Started Again” (2020)
    3. Sonic Youth „Kool Thing” (1990)
    4. drew­no­from­las „2D” (2013)
    5. Rosa Vertov „Let the Sleeping Dogs Lie” (2017)
    6. NNHMN „Hypocrisy” (2020)
    7. Order of the Rainbow Girls „Kiss My Tears” (2020)
    8. Drekoty „Poddania (II)” (2011)
    9. Casiotone For The Painfully Alone „Young Shields” (2006)
    10. The Beatles „In My Life” (1965)
    11. Sarmacja „Karaoke Dub” (with Kacha Kowalczyk) (2020)

Na zdję­ciu okład­ka sin­gla „Young Shields” Casiotone for the Painfully Alone.

Podobne wpisy

Leave a Reply