Menu Zamknij

Autor: Jacek Świąder

Muchy – Notoryczni debiutanci

Wyciąganie z trum­ny gru­py Lady Pank (na debiu­tanc­kiej pły­cie Much) było pomy­słem ryzy­kow­nym, lecz krót­ko­no­gim. Schowanie zwłok na powrót do kryp­ty jest pomy­słem dużo lep­szym. Muchy wciąż tań­czą, to świet­nie, ale już ina­czej od Janusza i Janka z cza­sów chwa­ły. Gitarowy, bry­tyj­ski zespół spe­cja­li­zu­ją­cy się w sin­glach dzię­ki pro­duk­cji Marcina Borsa i coraz więk­sze­mu doświad­cze­niu Piotra Maciejewskiego pod­ra­so­wał się elek­tro­ni­ką („Przesilenie”, „’93”) i jest jesz­cze bar­dziej prze­bo­jo­wy niż na debiucie.

Sade – Soldier Of Love

Ach, te czar­no­skó­re woka­list­ki o aksa­mit­nych gło­sach – są ich dzie­siąt­ki tysię­cy, do tego jesz­cze spo­ro zdol­nych naśla­dow­czyń. Sade to kla­syk nad kla­sy­ki, pięć dych już skoń­czo­ne... A tu pro­szę – ocza­ro­wa­nie. Love w tytu­le już trze­ci raz z rzę­du – i wresz­cie rzecz cudow­nie pew­na, moc­na i natu­ral­na. Nie na ska­lę Sade, lecz na ska­lę światową.

Mananasoko – Uwaga kanibalizm

W Sopocie jest chło­pak, gra na skrzyp­cach i śpie­wa raczej wyso­ko – jed­no i dru­gie prze­twa­rza elek­tro­nicz­nie. Na osiem­na­sto­mi­nu­to­wej pły­cie nad żywio­łem pomógł mu zapa­no­wać pro­du­cent Piotr Pawlak. Maciej Wojnicki wie, co robi, jest cha­rak­te­ry­stycz­ny od A do Z. W dwóch skraj­nych kom­po­zy­cjach („Uwaga” i „Kanibalizm”) malu­je bez słów obraz miło­ści, aż po grób, czy­ni to sztuć­ca­mi unu­rza­ny­mi we krwi uko­cha­nej oso­by, tak natu­ral­nie, że słu­cha­jąc tego, wraż­li­wy czło­wiek odczu­wa głód – miłości.

Andruchowycz i Karbido – Cynamon (z dodatkiem Indii)

Największe lite­rac­kie nazwi­sko Ukrainy prze­ło­mu XX i XXI wie­ku zno­wu nagry­wa. Druga część try­lo­gii „Samogon” – „Cynamon” – „Absynt” Jurija Andruchowycza i Karbido muzycz­nie odwo­łu­je się do psy­cho­de­lii, elek­tro­ni­ki i postroc­ka. Zespół sie­je nie­po­kój, pogło­sy, sło­wa poety wywo­łu­ją dzi­wa­dła, mary, kar­mią wyobraź­nię miej­ską legen­dą i groź­nym „nie mogę zasnąć, nie mogę się obu­dzić”. Oprócz same­go „Cynamonu” są jesz­cze „Indie” – dołą­czo­ny do albu­mu na płyt­ce mini-CD pię­cio­czę­ścio­wy utwór, 20 minut podró­ży do zie­mi nie­zna­nej. Dla nie­na­sy­co­nych daniem głów­nym w sam raz.

Gra Pozorów – Gra Pozorów EP (Last Journey)

Elvis Presley wydał dobre pół wie­ku temu kom­pi­la­cję „50 000 000 Elvis Fans Can’t Be Wrong”. Bon Jovi sześć lat temu w tytu­le swo­jej popra­wił wynik na 100 000 000. The Fall w tym samym cza­sie iro­ni­zo­wa­li, że „50 000 Fall Fans Can’t Be Wrong”. A czwar­ta czwór­ka Gry Pozorów ujrza­ła świa­tło dzien­ne dzię­ki finan­so­we­mu wspar­ciu 356 użyt­kow­ni­ków ser­wi­su Megatotal.pl. To już jest pewien wynik jak na niszo­wą mar­kę. Epkę moż­na kupić na kon­cer­tach, w inter­ne­cie lub w skle­pie Hey Joe na Złotej.

California Stories Uncovered – Confabulations

Oto następ­ny gita­ro­wy pol­ski zespół śpie­wa­ją­cy po angiel­sku. Jeśli cho­dzi o wybór Stany – Wyspy, California Stories Uncovered wolą Brytanię. Nie gra­ją na gita­rach wier­tar­ka­mi. Ściana dźwię­ku jest roz­chwia­na, roz­po­gło­so­wa­na, wokal przy­mglo­ny. Trochę środ­ko­wo-póź­ne The Cure (wokal, gęstość), śla­dy Sigur Ros (baj­ko­wość, momen­ta­mi). Mogwai nie.