Duet Bartłomieja Tycińskiego i Piotra Zabrodzkiego, którzy są m.in. członkami Mitch & Mitch.
Pierwszy zazwyczaj gra na gitarze, a drugi głównie na syntezatorach, klawiszach i basie. Ich złożona z dwóch kilkunastominutowych utworów płyta w pierwszej połowie koi muzyką opartą na gitarze oraz indyjskich tanpurze i sitarze ze znaczną obecnością elektroniki, by przejść do niemal zupełnego wyciszenia. Na koniec muzycy zatopieni w delikatnym bulgocie syntezatorów i echach indyjskiego sitaru wydają się wystrzeleni w kosmos.
Gdzie tu Walim? Może w niskich echach kojarzących się z korytarzami kopalni? W drugim utworze wędrujemy jakby w przeciwnym kierunku. Uwagę przykuwają z początku ciche automatyczne rytmy, z czasem dołącza do nich mantra żywego instrumentu, do której dostosowuje się syntezator, później gitara – lecimy przez kosmos w stronę jakiegoś indyjskiego nieba.
Ta płyta jest jak ścieżka dźwiękowa do niemego filmu: dużo się dzieje, choć muzyka raczej pobudza wyobraźnię, niż kieruje ją w konkretnym kierunku. Tytuł całości jest bardzo adekwatny. Oba utwory są podróżą, w której ścieżki zaczynające się w odległych od siebie miejscach biegną do jakiejś pozaczasowej jedności.
Tekst ukazał się 5/5/18 w Wyborcza.pl/kultura – tamże więcej recenzji
Pingback:Najlepsze płyty roku 2018 - Jacek Świąder | Ktoś Ruszał Moje Płyty