Jak wiele z tego, co dzieje się dziś w muzyce, wywodzi się z lat 80.? W Polsce ta dekada była kreatywna: gnicie PRL‑u to bunt, a coraz szerzej dostępna jest kultura zachodnia: punk, reggae, elektronika, no i pop. Wytwórnia Requiem prowadzi m.in. serię płyt z nagraniami polskich grup z lat 80., ale nie tylko.
Ostatnio jej nakładem ukazał się album, na którym Jerzy Mazzoll z Tomaszem Sroczyńskim awangardowo przetwarzają „Święto Wiosny” Strawińskiego (w stulecie premiery tego baletu). „Glad I Was Young...” to innego rodzaju recykling: współcześni polscy artyści próbują się ze światowymi przebojami lat 80.
Często wychodzi im odhumanizowana, mroczna elektronika. Jak na kompilację poziom jest wysoki, choć kilka starych hitów straciło moc. Z pewnością nie zawodzą Prawatt (psychodeliczna wersja „Der Mussolini” z repertuaru DAF), The Complainer („Blue Monday” jak z gry komputerowej), Jacaszek (trip-hopowe „I Like Chopin”) i Fuka Lata (eteryczne „Tainted Love”). Wybór utworów jest dość oczywisty – intrygują Agressiva 69 grająca Republikę oraz Błaszczyk/Soma/Bociński z zapomnianym hitem Mandy Smith „I Just Can’t Wait”. Ten ostatni, spowolniony, wyrecytowany, jest ozdobą płyty. Słusznie i elegancko wycięto z oryginału to, czego najbardziej mi brak w skali całej płyty – nastoletnią głupkowatość.
Tekst ukazał się w „Gazecie Wyborczej” 18/10/13