Rycerzyki to zespół z pozoru podobny do New People – równie liczny, e opierający piosenki na tradycyjnych instrumentach i żeńskim śpiewie. Tyle że z jedną wokalistką Gosią Zielińską.
Na swojej drugiej płycie Rycerzyki przestawiły się na język polski, a wokalistka popracowała nad niedostatkami warsztatu. Jej śpiew pozostał jednak delikatny i kojący, nie pozbyła się też charakterystycznego przeciągania samogłosek. Świetnie to słychać w singlowym „Czerwcu”, gdzie Zielińska śpiewa: „Jak węże wyciągniemy się/ w świetlnej plamie, udając, że nie razi nas/ przepych słońc”.
Polskie teksty mają wysoką klasę i korespondują z muzycznym zaawansowaniem Rycerzyków. Choćby odmalowany w „Królu” obrazek zaczynający się od słów: „a kiedy zmalał deszcz, ruszył przez pola jednoosobowy orszak”. Zielińska buduje sporo takich bajek, opowieści, chwyta piękne, a zapomniane słowa. Tak samo zresztą jak w przypadku New People wszystkie teksty wydrukowano we wkładce. Zagrywka rodem z lat 90.!
Oprócz wokalistki wyróżnia się, tak jak w przypadku New People, basista Aleksander Margasiński. Brzmienie pozostało bogate, do klasycznych inspiracji młodych polskich artystów warto dodać choćby Fleetwood Mac. A przede wszystkim piosenki, które tłuką się po głowach pokoleniu lat 80. od czasu ekranizacji książek o Panu Kleksie, Małego Voo Voo i porannych programów weekendowych w rodzaju „5–10-15”.
Na tym właśnie polega różnica: New People odpuścili grę na tych tęsknotach, Rycerzyki czują się w niej bardzo dobrze. Jakby warszawianie rozsmakowali się w dorosłości – hej, przedostaliśmy się do niej, ocalając z dorastania, co się dało! – a krakowianie potrzebowali powrotów, aby czuć się sobą i nie mieć poczucia zdrady. Dobrze im być młodymi. To stąd bajkowe teksty i, odwrotnie niż u New People, piosenki nie do tańca, lecz do rozmarzeń.
Oba te sposoby na dorastanie do muzyki pop są w porządku.
Tekst ukazał się 6/3/18 w „Gazecie Wyborczej” – tamże więcej recenzji