Moderat składa się z duetu Modeselektor (Gernot Bronsert i Sebastian Szary) oraz Apparata (Sascha Ring) śpiewającego w większości utworów. Razem są już kilkanaście lat, choć nie zawsze Moderat był dla nich projektem pierwszego wyboru. W końcu jednak stał się bardziej popularny niż jego części składowe i muzycy za tą sławą podążyli.
„III” wydają niecałe trzy lata po poprzedniej płycie. Opowiadają, że jak nigdy weszli do studia już z gotowymi pomysłami na całe piosenki, a nie tylko „kawałki”, chwytliwe motywy. Nie sprawiło to, że oddalili się od tanecznych parkietów.
„Wyobrażamy sobie, że siedzimy w ciemnym kinie, oglądając pasjonujący film ze wspaniałym soundtrackiem”, opowiada Szary o muzyce grupy. Oznacza to mgliste syntezatory, wyraziste rytmy, dużo basu, mieszankę wątków tanecznych i refleksyjnych. Słuchając „III”, mam czasem wrażenie przeładowania. Wolę, kiedy Ring jak w „Ethereal” dostaje więcej miejsca, można wtedy wychwycić detale śpiewu, a pozostali i tak dostają sporo pola do popisu – w tym utworze znakomicie stopniują napięcie, dając dwa kroki do przodu, jeden w tył, wprowadzając z pozoru niepasujące do siebie brzmienia.
Podobnie jest w „Finder”, gdzie zamiast śpiewu wystarczy olśniewający wokalny sampel. Nie trzeba kochać ambientu, dubstepu, r’n’b, techno ani miękkiego śpiewu Ringa, żeby docenić nową płytę Moderat. Nie ma mowy o jakimś undergroundzie, tego się słucha jak piosenek. Berlińczycy osiągnęli na „III” rzadko spotykaną równowagę między popem a wolnością artystyczną, między czystością brzmienia a uczuciowością utworów. Ładna rzecz.
Tekst ukazał się 13/4/16 w Wyborcza.pl/kultura – tamże więcej recenzji