Mało kto popiera talent taką pracą jak ona. 36-letnia Kulka wszystko dopina na ostatni guzik: od kompozycji po produkcję. Dlatego po cichu liczyłem na to, że sięgnie po coś z repertuaru Davida Bowiego. Kto, jak nie ona?
Nic z tego, specjalistka od adaptacji śpiewa na „Kruchym” Queens Of The Stone Age i Kurta Weilla. Wymowny wybór. Ze znakomitym stałym zespołem (Traczyk, Zimpel i Rasz) Kulka nurkuje w ballady, pop, rock, musical, jazz. Przebojem starającym się doścignąć „Wielkie wrażenie” z ostatniej płyty jest „Jeszcze”. W tekście mienią się zdania: „Nikt się nigdy we mnie nie zakochał, piłka zawsze po tej stronie kortu”, „Ludzie ciągle mówią o miłości, jakby była tania jak powietrze”.
W tytułowej piosence Kulka mierzy się z węzłem gordyjskim, który powstał ze strachu, braku empatii i źle pojmowanego patriotyzmu: „więc szczuj flagą i godłem/ słowem w tył głowy rozwiąż problem/ wszyscy nagle są tutejsi/ żaden nigdy nie był obcy”. Robi to ze smakiem, w swoim wodewilowym stylu. Zero dramatyzowania.
Ten album jest mniej frywolny od poprzedniego „The Escapist”, ale w Kulce wciąż tyle jest poezji, co zabawy. Grywa na kiczowatych syntezatorach, ale ptaki cichną, gdy śpiewa solo, z samym fortepianem („Jaki kolor”). Może nagra kiedyś całą taką płytę, niekoniecznie o śmierci?
Tekst ukazał się 16/9/16 w „Gazecie Wyborczej” – w portalu więcej recenzji