Gdzie są chłopcy z tamtych lat? Kolejny do bólu stylowy zespół sceny warszawskiej, z Jakubem Tyro-Niezgodą i Stanisławem Legusem (sekcja legendarnych The Phantoms) w składzie, debiutuje w świecie kasetowym.
Na pierwszy plan wychodzi tu trzecia osoba w trójcy – Maciej Żychowicz, gitarzysta, autor wszystkich kompozycji z tekstami włącznie. Rozbroiła mnie długość części utworów Black Coffee, których wcześniejszą inkarnację pamiętam z koncertu w nieistniejącym już Powiększeniu. Wtedy wydawali się zupełnie rockandrollowi. Teraz – pisząc o nich tuż obok Harry & The Callahans – na nagraniu rejestruję ich miętę do brzmień spod znaku The Velvet Underground i podoba mi się to. Przede wszystkim w otwierającym kasetę utworze tytułowym, trwającym ponad dziewięć minut i śpiewanym w stylu Marka E. Smitha z The Fall, czyli w stylu olewczym. Też długi „One For The Jewish Girl” jest częściowo improwizowany. Gdzieś tam wchodzimy też w nowojorski no wave.
Przedpotopowe brzmienia imponują, ale album jest atrakcyjny na poziomie emocjonalnym. Na wokalu fałsze, na gitarze lekkie rozstrojenie. Chaotyczne bębny, staromodne organy i pulsujący wytrwale bas. Na moje ucho to brudne brzmienie zostało wypracowane w pocie czoła, mało kto potrafi takie osiągnąć.
Tekst ukazał się 8/2/15 w Wyborcza.pl/kultura – tamże więcej recenzji